-Nie.. Ja w ogóle watahy nie mam- Basior spuścił wzrok na ziemię
-To dołącz do nas!
-No nie wiem.. Nie chcę robić kłopotu i w ogóle.
Popatrzyłam się na niego prosząco.
-No dobrze..- Odparł i uśmiechnął się lekko zachowując jednak troszkę zasmucony wyraz pyska.
-Yeey!- Zawołałam a na moim ogonie zatańczyły elektryczne iskierki. Zawsze miałam ogromną satysfakcję z wykonanego "zadania".
<Ryhdianie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz