poniedziałek, 25 maja 2015

Od Aidena do Spark


Ogień nie sprawiał mi bólu, nie czułem nic. Po moim futrze spływał pot, a ja miałem jedynie jeden cel - dotrzeć do ogniwa pożaru i go ugasić zanim strawi całą dolinę. Im bardziej zagłębiałem się w ogień tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że to nie moja wina, ale jeśli to nie ja to kto...
Z płomieni dało się słyszeć lamenty spalonych zwierząt. Widziałem postacie saren, zająców, dzików i innych zwierząt... Zatrzymałem się jedynie wtedy gdy ujrzałem postać wilka.
-Nie to niemożliwe! - krzyknąłem do siebie - Nie wierzę.
To była moja matka... Zginęła w pożarze, wywołanym przeze mnie, chciała mnie chronić...
-Poddaj się temu - ozwała się wadera.
Postawiłem uszy i spojrzałem na kształt wadery. Moja własna matka każe mi się poddać?
-Nie wygrasz z nim... - lament był głośniejszy
Nie zdążyłem nic zrobić, ogień mnie pochłoną. Znajdowałem się w ogromnej kuli ognia, a przede mną wyłaniała się postać...





Bardzo zdumiewająco przypominał Pyro, ich brzuchy były niemal identyczne...
-Kim jesteś?! - warknałem
-Jestem wszystkim i niczym... - odezwał się głuchy głos - Strachem i śmiercią.
Wilk był czarny jak sadza, tylko jego kły lśniły czystą bielą...
Obaj byliśmy w gotowości do walki i gdy miałem się na niego rzucić usłyszałem głos:
-Aiden! - to była Spark! Jak mogła się po mnie wybrać?! Jej głos był rozpaczliwy...
Rozproszyło mnie to do tego stopnia, że basior powalił mnie rozszarpując mi kark.
Rana dotknięta ogniem szybko przestała krwawić, ale ból był nie do zniesienia.
-Uciekaj! - krzyknąłem z nadzieją, że mnie usłyszy

                                                                      Spark?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz