środa, 3 czerwca 2015

Przepraszam ;-;

Tak, wiem.
Strasznie zaniedbałem watahę, ale to dlatego, że mam problemy w życiu prywatnym. Nie chcę się jednak poddawać i zamykać watahy, więc pytanie do Was - Odnowić watahę tutaj, czy pod innym adresem i od nowa?
Mnie się wydaję,  że ta druga opcja jest korzystniejsza, gdyż tutaj zrobił się mały bałagan.

niedziela, 31 maja 2015

Od Blurr

Niewielki, granitowy kamyk pod naciskiem łapy z głuchym łoskotem spadł ze schodów. Moja złość przeplatana ze strachem sprawiła iż za wszelką cenę próbowałam wmieszać się w otoczenie, które mogłoby zapewnić mi poczucie bezpieczeństwa. Tchórze żyją dłużej. Mimo to kopnięty odłamek skały zamiast uczucia ulgi, sprawił iż poczułam się wyjątkowo bezradnie niż zazwyczaj. Głuchy dźwięk opadania kamyczków na brukową ścieżkę jako jedyny zakłócał absolutną ciszę. Miejsce w którym się znajduje uznaje za coś szczególnego. Bowiem w środku jednej ze skał znajdowało się niewielkie jezioro. Ogółem rzecz biorąc całe to miejsce było specyficzne. Całość najbliższego terenu groziła upadkiem. W okół niewielkich, skalnych wysepek znajdowały się niebezpieczne głębokie kaniony. Cisza zapewniła mnie tylko iż owa ziemia z pewnością nie jest zamieszkana. Usuwiska na pierwszy rzut oka nie wydawały się zbyt stare, choć wprawdzie porośnięte mchem i zgrzybiałym kamieniem były, budziły również pewien lęk. Po pewnym czasie dostałam się do nieco bardziej nadgryzionych zębem czasu schodów, które pomogły mi się dostać do nieco bardziej zalesionej części terenu. Sprawnie dotarłam na szczyt by następnie z wysokości, móc zobaczyć gdzie dokładnie się znajduję. Wspinaczka nie pozwoliła mi jednak na zbyt wiele. Cały teren na najbliższe kilka kilometrów był pogrążony w te skalne wyspy... Nim zdążyłam zakończyć swoje przemyślenia do mych uszu dotarł dźwięk staczania się kolejnych kamieni. Ma postura momentalnie się zmieniła. Uszy, dotychczas wysoko postawione prawie kładły się na głowie. Ciekawość szybko wzięła górę i udałam się w stronę dźwięku.
- Kim jesteś?- tajemniczy głos echem odbił się od najbliższych drzew
Zignorowałam to puste pytanie, ale już kilka sekund później ujrzałam sylwetkę muskularnego wilka, najprawdopodobniej był to basior. Stał on na wylesionej części wyspy. Jego spojrzenie było skierowane w moją stronę, więc najwyraźniej mnie już dostrzegł. Oparłam się o najbliższy pień drzewa i zza cienia mierzyłam wzrokiem wilka, podobnie jak ten mnie.
- Co tutaj robisz i jak się nazywasz? -zapytał ponownie
Przeniosłam nieco zakłopotany wzrok na siebie jednak nie ukazując nieznajomemu żadnych emocji.
- Błądzę. -rzekłam speszona.
- Wiesz, że znajdujesz się na terenach należących do watahy?
Pokiwałam przecząco głową.
- Może wydukaj chociaż jak się nazywasz...-mruknał zirytowany basior
- Mówi mi Blurr.

Dokończy ktoś? 

Powitajmy Blurr!



"Dopiero późną nocą, przy szczelnie zamkniętych oknach, gryziemy z bólu ręce." 

Data urodzenia: 29 Luty (urodzona w roku przestępnym) 
Imię: Blurr
Pseudonim: ---
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Charakter: Blurr sama w sobie jest dość specyficzną waderą. Gdybyś dał jej do wyboru odpowiedź "a" lub "b", wybrałaby "c" co jest tylko dowodem jej porywczości, zmienności i nieprzewidywalności w charakterze. W stosunku do innych często bywa oschła. Życie nauczyło ją trzymać wszystkich na dystans, gdyż spotkała już wiele fałszywych osób. Teraz staranniej dopiera przyjaciół, albo przynajmniej się stara. Choć próbuje oddzielić się od całego świata grubym murem jest miła, albo raczej stara się tworzyć takie pozory. W towarzystwie... Z pewnością potrzeba wiele czasu by przekonać ją do siebie. Procedura łamania pierwszych barier jest dość nurtująca. Sama wadera, uważa, że to wszyscy powinni lgnąć do niej, a nie na odwrót. Tak się złożyło, że w tłumie ma bardzo wysokie mniemanie o sobie, co jest zupełnym przeciwieństwem tego jak zachowuje się zostawiona sama sobie. Po bliższym kontakcie może nas niemało zaskoczyć. O, tak. Blurr to stworzenie, które naprawdę potrafi się popisać. Ma duże poczucie humoru, a choć nie przepada za swoim uśmiechem - lubi się śmiać. Przede wszystkim jest odpowiedzialna za swoje głupoty. Nie boi się ryzyka, nie czuje upokorzenia. Irytująca? Z pewnością. Bezpośrednia? W ogromnym stopniu. Nienawidzi kłamstwa mimo iż sama od lat kłamie jak z nut i nic sobie z tego nie robi. Jest inteligentna i przebiegła, co może imponować lub też odpychać. Znakomity strateg, potrafi myśleć logicznie i przewidzieć zachowanie przeciwnika. Pewna siebie, swobodna, nic nie jest w stanie jej skrępować, złamać czy rozszyfrować. Nasuwa się jedno pytanie, czy ma ona inne oblicze? Owszem ma, jednak należy się zastanowić czy jest się na tyle dziwnym, by chcieć ją w pełni poznać...
Stanowisko: Szamanka
Hierarchia: Zwykły wilk
Partner: "Szukam czy nie... i tak nie mam wpływu na uczucia swoje i innych..."
Zakochana w: ---
Potomstwo: ---
Żywioł: Nieznany, choć prawdopodobnie powiązany z elektrycznością
Moce: Nieodkryte póki co.

sobota, 30 maja 2015

Od Kerii CD Rifftuen'a

- Rifft! Wiejemy! - Powiedziała ciągnąc za sobą wilka i zjechała na tyłku kilka metrów w dół, ponieważ emocje zawładnęły jej ciałem i miotały nią we wszystkie strony świata, nie pozwalając na obranie odpowiedniego kierunku. Smok nie wydawał się zadowolony z tornada i wzbił się w powietrze powodując silny wiatr. Keria zbiegała po górze nadal mało się przy tym się nie zabijając. W środku góry była niewielka jaskini ukryta pod półką skalną, niewielkich rozmiarów. Zaciągnęła tam wilka nie zwracając uwagi czy coś mówi, miała teraz chęć przeżycia i wyjścia cało z tej sytuacji. Poleciała na koniec jaskini który okazał się jakimś labiryntem. Na szczęście Rifft ją odnalazł.
- Co teraz? - Spytał wilk siadając nad malutkim jeziorkiem z błękitną wodą. Keria dosiadła się do niego i przechyliła lekko głowę, ale gdy usłyszała ryk smoka lekko zadrżała. Musiała wymyślić coś dzięki czemu unikną potyczki z smokiem.
- Nie wiem... Ale tu ten smok nas nie znajdzie. Możemy tu poczekać trochę, w końcu odleci, a my później znajdziemy wyjście z tego labiryntu... Najważniejsze jest to abyśmy nie zwrócili na siebie uwagi tego smoka. Moja moc jest silna, ale smoki chyba nie boją się zbyt wielu rzeczy... Poczekajmy, na pewno coś wymyślimy.

~Rifftuen?~

Od Xaviera Cd Arii

Xavier wpłynął pod wodę, nie potrafił zbyt długo patrzeć na towarzysza wilczycy. Pamiętał jak razem z Casi przemierzał świat... Była przeuroczą kotką o niezwykłych umiejętnościach i wspaniałym charakterze, choć czasem była za mało ostrożna. Szkoda tylko że nie odnalazł jej po jednej ze swoich walk... Nie zdziwiłby się gdyby była teraz u jakiegoś innego maga. Wynurzył się z wody i wypłynął na brzeg, otrzepując się z wody. Usiadł na trawie i po chwili Aria też postanowiła do niego dołączyć.
- Stało się coś? - Spytała patrząc na Xaviera, który wyglądał na przytłoczonego. Okropnie się czuł gdy stracił towarzyszkę i przyjaciółkę życia. W snach ciągle widzi kotkę, która radośnie wita każdy dzień i patrzy na Xaviera jak brata. Brakowało mu jej uczuć, a tego nikt nie mógł zastąpić, bo... Czy można zastąpić prawdziwych przyjaciół na kogoś innego? Nie, nawet magia nie potrafiła mu dać tego czego by chciał.
- Nic.
- Tobie też przydałby się towarzysz. - Powiedziała z uśmiechem gdy Russt spojrzał na wilka czerwonymi ślepiami.
- Miałem towarzyszkę i nikt mi jej nie zastąpi... Był niepowtarzalna, była jedynym stworzeniem na którym na prawdę mi zależało. - Powiedział kładąc łeb na łapach i wpatrując się w taflę wody. - Teraz nie szukam innych przyjaciół, na początku muszę się dowiedzieć gdzie jest Casi. - Powiedział ciszej i czując ból, który zawsze pojawiał się gdy myślał o przyjaciółce, zamknął oczy i starał się przeszukać swój umysł by odnaleźć małą kotkę która zaginęła gdzieś podczas walki.

                                                                   ~Aria?~

czwartek, 28 maja 2015

Opko od Rifftuen'a CD Kerii

Nie miałem chęci już więcej biec więc skoczyłem i odbiłem się od ziemi wzbijając się w powietrze. Leciałem całkiem długo zanim dogoniłem biegnącą Kerie.
-Już jestem, tutaj na górze! - krzyknąłem patrząc na nią i przyspieszyłem.
-To co gdzie biegniemy? - powiedziała zatrzymując się na chwilkę aby się rozejrzeć gdzie jest.
-Może do Skalnego źródła.. Podobno czai tam się jakiś smok. - odparłem.
Wadera się zgodziła i pobiegła za mną, polana była długa jednak po niej musieliśmy ominąć Góry Apokalipsy a na sam koniec byliśmy na miejscu. Szybko wzbiłem się jeszcze bardziej wyżej aż mogłem wylądować na najwyższym szczycie z źródłem wody.
-Kerii! Gdzie jesteś? - krzyknąłem patrząc z krawędzi góry.
-Zaraz już prawie...- powiedziała próbując wdrapać się do mnie. - Już jestem.
Widok był nieziemski a przy tym nie wiało aż tak dużo na samym szczycie. Rozglądając się myślałem nad tym czy ten legendarny smok jest na tych terenach.
-To co robimy? - spytałem się i usiadłem obok Kerii.
-Ejjj! Rifft przestań. - powiedziała z uśmiechem. - Weź te skrzydło ode mnie.
-Ale to nie ja cię dotykam... - odparłem z kwaśną miną








                                                                                                                                                                                         
Szybko obróciłem się, on tam stał! Zielony 7 metrowy potwór, z jego pyska leciał czarny dym który oślepił mnie. Nie zastanawiając się użyłem na ślepo swojej mocy ognia i zrobiłem tornado.
                                                                  (Kerii?)

środa, 27 maja 2015

Od Spark Cd Aidena

Wskoczyłam na Grover'a i rozkazałam mu by szedł za Aidenem.
-Twój wewnętrzny i jakże wspaniały ogień nie zgaśnie od czegoś tak popspolitego jak woda?- Prychnęłam ironicznie. Odzpowiedzi nie uzyskałam.
*Grover leć. Zrobimy żart naszemu nowemu koledze. Niech doceni też potęgę pioruna..* Uśmiechnęłam się a Grover rozłożył skrzydła gotów do lotu. Zgodzie z planem przelecieliśmy na ognistym baiosem po cichu, tak by nas nie zauważył.
~~~~~~~~
Spark czekała w jeziorze elektryzując swoje ciało. Woda, jako iż doskonale przewodzi prąd pod wpływem wadery zaczęła wirować i się iskrzyć. Słysząc rozmowę Pyro i Aidena umknęła w krzaki zostawiając wodę pod niskim aczkolwiek zawsze jakimś napięcciem. Aiden wmaszerował szybko do wody i tak też z niej wypadł.
- Ałaaaa..!- Zawołał i stanął na brzegu. Pyro patrzył się na niego zdziwiony
- Efekt uboczny prądu. Sparaliżowanie. Jesteś odporny na ogień więc w jakimś stopniu na elektryczność też.- Zmarszczylam brwi. - Po prostu odczujesz mrowienie i kilkuminutowy paraliż, postarałam się by nie bolało. - Rzekłam i roześmiałam się widząc jak Aiden stoi nieruchomo w śmiesznej pozie. Po chwili roześmiał się także Grover a po nim Pyro.
Aiden?